,,Poznajcie naszych wolontariuszy”

Sliter 2 600x338

Są wśród nas ludzie niezwykli, spotykamy ich każdego dnia i nawet nie wiemy jak wielkie rzeczy robią! To są właśnie nasi wolontariusze. Każdy z nich o złotym sercu, chęci niesienia dobra i szerzenia miłości. Dźwigają na barkach naprawdę wiele i poświęcają swój czas, by świat stawał się lepszy.

Koniecznie musicie poznać naszych bohaterów i dowiedzieć się czym się zajmują. A może ktoś z was dołączy do ich grona?

Sylwia Dembowska:

,,Od 29 lat związana jestem z wolontariatem. Nie opuściłam żadnego Finału WOŚP działając jako członkini Sztabu. Od roku 2002 działam w Pokojowym Patrolu przy Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy.

Od 2020 roku jestem współzałożycielką Salonika Towarzysko Artystycznego ZOBACZYĆ WIĘCEJ w Zduńskiej Woli dla osób niewidomych i słabowidzących.

Dlaczego zajmuję się wolontariatem? Bo robiąc tak niewiele mogę pomóc innym. To mój prywatny egoizm bo czuję się potrzebna, Każde dziękuję które usłyszałam dodaje mi skrzydeł i siły do dalszego działania. A jako osoba niewidoma chcę poprzez wolontariat pokazać że ludzie niepełnosprawni nie tylko mogą korzystać z pomocy ale również mogą ją dawać innym z ogromną satysfakcją :}

Zachęcam każdego niezależnie od posiadanych lat do zauważania innych ludzi wokół i wolontariatu.”

Prezentujemy kolejną osobę o bezinteresownym sercu.

Małgorzata Bogusławska:

,,W szeregi harcerstwa wstąpiłam 17 lat temu… Szmat czasu, ale wiem, że jest to najwspanialsza podróż i przygoda, jaką mam przyjemność odbywać. Mogłabym też bardzo długo wymieniać co daje mi harcerstwo, bycie Komendantką hufca, wolontariuszką. Przede wszystkim ogromną satysfakcję, poczucie spełnienia i motywację do dalszego działania. Nauczyłam się samodzielności, umiejętności radzenia sobie w kryzysowych sytuacjach czy pracy w zespole. Są to kompetencje, które przydają się później w pracy zawodowej. Ogromnie ważni są też otaczający ludzie, to dzięki harcerstwu poznałam najwspanialszych przyjaciół. Więzi, które nawiązuje się w harcerstwie są niezwykle trwałe i wartościowe”.

Pomaganie to naprawdę fajna rzecz. Kolejną osobą, która to udowadnia jest :

Arkadiusz „DIaBEŁ” Rybacki, orkiestrowy Mikołaj, od początku istnienia związany z WOŚP, wieloletni instruktor Związku Harcerstwa Polskiego. Motocyklista, pasjonat gór i turystyki. Jego idolem jest „Włóczykij”. Wyznaje zasadę, że im pomysł bardziej szalony, tym szybciej należy go wcielić w życie, a pomaganie broni się samo.

Kolejna wyjątkowa osoba. Kiedyś sama musiała skorzystać ze sprzętu zakupionego przez WOŚP. Dziś pomaga innym.

Oto Martyna Lodczyk:

,,Wolontariuszką WOŚP jestem odkąd pamiętam – najpierw chodziłam z puszką jako zuszek należący do ZHP Zduńska Wola, a od 19-ego Finału angażowałam się już od strony organizatorskiej, Szefową Sztabu byłam przy okazji 25-ego i 27-ego Finału, również w Sztabie przy Hufcu ZHP Zduńska Wola. Skąd moje zamiłowanie do wolontariatu? (i to nie tylko tego związanego z Orkiestrą, ponieważ udzielam się również przy różnych inicjatywach łódzkich jak np. Fotofestiwal, Festiwal Filmowy Cinergia, Odyseja Umysłu czy Akademia Przyszłości).

Chyba stąd, że Orkiestra uratowała mi życie – urodziłam się w 1995 roku jako wcześniak – karetka z inkubatorem zakupiona przez Orkiestrę przewiozła mnie wtedy ze Zduńskiej Woli do szpitala przy ulicy Spornej w Łodzi. Byłam nawet w Dzień Dobry TVN z Jurkiem przy okazji 24-ego Finału WOŚP i tam sam Jurek opowiadał, że inkubator, w którym leżałam był japońskiej produkcji i funkcjonuje do dziś.

Jestem też wolontariuszką Pokojowego Patrolu, jesteśmy wolontariuszami WOŚP – służbą informacyjną, która działa zarówno przy okazji Finałów, Festiwali Pol’and’Rock, ale także zupełnie innych wydarzeń, które pomagamy organizować. Nie wyobrażam sobie życia bez wolontariatu, bo dobro, które dajemy, zawsze do nas wraca!

Jeśli macie ochotę dowiedzieć się więcej o Martynie, polecamy Waszej uwadze następujące materiały:

https://weekend.gazeta.pl/…/1,177334,24348712,mroweczka…

https://dziendobry.tvn.pl/…/24–final-wielkiej…

Autor zdjęcia: Dominik Malik

Kolejna wolontariuszka – phm. Karolina Filipczak, zastępczyni komendantki Hufca ZHP Zduńska Wola im. phm Hilarego Gotwalda pedagog specjalny.

„Starajcie się zostawić ten świat choć trochę lepszym, niż go zastaliście” – w myśl tych słów, wypowiedzianych przez twórcę skautingu sir Roberta Baden-Powella, starają się żyć harcerze.

„Dotknąć” wolontariatu miałam okazję właśnie dzięki byciu harcerką ZHP. To w drużynie, jako nastolatka, podejmowałam służbę w działaniach z osobami z niepełnosprawnością, co zadecydowało o wyborze ścieżki zawodowej. Później przyszedł czas na bycie wolontariuszką-drużynową. Obecnie jako instruktor Hufca ZHP Zduńska Wola im. phm. Hilarego Gotwalda koordynuję działania Harcerskiego Patrolu, który pomaga seniorom, a raz w roku, we współpracy z fundacją DKMS, organizuję rejestrację potencjalnych Dawców Szpiku, która odbywa się w trakcie Finału WOŚP.

Czym jest dla mnie wolontariat? To dobro, które daję innym, a które później do mnie wraca

W naszym cyklu o ludziach, którzy lubią być dobrzy – Hanna Rybacka.

,,Od 2016 roku jestem wolontariuszką w Klubie Dziecięcym ,,Trampolina”, działającym przy parafii świętego Antoniego w Zduńskiej Woli. W ciągu roku szkolnego organizujemy dzieciom czas oraz pomagamy przy odrabianiu prac domowych. W czasie ferii oraz wakacji organizujemy dla dzieci półkolonie, podczas których przygotowujemy cały tydzień różnych atrakcji i wyjazdów. Zdecydowałam się, aby być wolontariuszką, ponieważ urzekła mnie reakcja dzieci oraz innych wolontariuszy, gdy po raz pierwszy przyszłam do klubu. Poczułam się komuś potrzebna, a uśmiech dziecka jest tak bezcenny, że nie potrzeba nic więcej i wiem, że mój wolny czas, który poświęciłam, był najbardziej wartościową formą spędzenia tego czasu. Już nie mogę się doczekać gdy będziemy mogli znów się otworzyć i ujrzeć radosne buzie dzieci.

Od dwóch lat pracuję wolontaryjnie również jako drużynowa gromady zuchowej. Największa radość to patrzeć na postępy i rozwój zuchów, które z każdą zbiórką, biwakiem czy obozem stają się coraz bardziej samodzielne.”

Kolejny dzień z dobrymi ludźmi, poznajcie Igę Chwiałkowską.

,,Zaczęło się od harcerstwa, najpierw kadra drużynowa, potem obozowa, przez kilka lat co roku zamiast na zasłużony urlop jechałam z dziećmi na obóz. Coroczny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, kanapki i żurek dla wolontariuszy? Nie ma problemu. Poprowadzić licytacje? Oczywiście! Kwesta przy WOŚP Mobilu? Jak najbardziej. Czasem działam na zasadzie akcja- reakcja. Tym sposobem zorganizowałam 4 spacery w obronie Praw Kobiet. Stanęłam w obronie pięknej topoli na ul. Piwnej.

Widząc, że coś co jest ważne dla mnie, jest też ważne dla innych ludzi i nie jestem w stanie zatrzymać chęci zaangażowania się w walkę o wspólne dobro. Mimo że czasem nie mam siły i czuję że zostaje sama”.

Martyna Rybacka również kocha pomagać.
,,Śmiało można powiedzieć, że wolontariat jest moją pasją. Jestem wolontariuszką w Klubie Dziecięcym Trampolina oraz drużynową Wodnej Gromady Zuchowej ,,Żeglujące Koty”. Przez pewien czas również chodziłam z koleżanką do przedszkola w ramach wolontariatu.
Do przedszkola chodziłyśmy raz w tygodniu i odwiedzałyśmy najmłodszą grupę dzieci. Bawiłyśmy się z nimi, czytałyśmy książki. Dzieci bardzo cieszyły się na nasz widok i nie mogły doczekać się, kiedy rozpoczniemy zajęcia.
Każdy typ wolontariatu jest ważny. Nie trzeba poświęcać mu połowy swojego życia. Nawet krótka rozmowa, czy kilka zabaw może sprawić komuś ogromną radość.
Wolontariat sprawił, że nawiązałam nowe znajomości. Poznałam ludzi, bez których nie wyobrażam sobie swojego życia. Dowiedziałam się jak należy pracować z dziećmi. Nauczyłam się używać wyobraźni, bo bez niej każda zabawa byłaby po prostu nudna.”

Wojtek Karolczak (Wojciech zbyt oficjalnie) kolejny młody człowiek o wielkim sercu.

„Mam 24 lata, z czego w harcerstwie spędziłem już 17. To właśnie dzięki tej organizacji zacząłem swoją przygodę z wolontariatem. Jak byłem kiedyś malutki i należałem do zuchów, to rozdawałem tylko serduszka podczas corocznego finału WOŚP, organizowanego przez zduńskowolski hufiec. Gdy podrosłem i mogłem już mieć własną puszkę, każdego roku starałem się być ,,pełnoprawnym” wolontariuszem. Jak urosłem trochę bardziej zacząłem poznawać funkcjonowanie sztabu ,,od kuchni”. Robiłem wszystko, co trzeba było. Chciałem być częścią tych, którzy stoją za tym całym zamieszaniem. Później urosłem jeszcze bardziej. Byłem hufcowo-wośpowym władcą busa i moim obowiązkiem było zapewnienie wszystkiego na czas. A później urosłem do takich rozmiarów, że nie mieściłem się w busa i zostałem szefem sztabu. I tak już drugi rok. To w jakiej pracuję ekipie i jacy ludzie mnie otaczają jest moją największą motywacją do działania, szczególnie w chwilach, gdy mam już wszystkiego dosyć. Nie wiem jaką funkcję będę pełnił za rok, czy będę szefem sztabu, kuchni, a może znowu będę kierowcą…Jedno jest pewne. Dopóki będę mógł, będę pomagał na 110%”.

Dziś kolejna dobra dusza – Radosław Rybacki.

,,Jeśli „nieść chętną pomoc bliźnim” oznacza wolontariat, to czymże jest harcerstwo jeśli nie tym? Kiedy powstawała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jako harcerze nie wyobrażaliśmy sobie, że moglibyśmy nie brać w tym udziału. Kończąc 18 lat zostałem honorowym dawcą krwi i nikt mnie do tego nie musiał namawiać. Jeśli komuś można uratować życie, to trzeba to zrobić. Jak w 1997 roku Polskę nawiedziły powodzie, to naturalnym dla mnie było, że wraz z drużyną włączymy się w pomoc powodzianom organizując zbiórkę darów. I również teraz, w sytuacji pandemii i potrzeby zachowania dystansu społecznego, jako harcerze pomagamy seniorom w zakupach. A to tylko kilka widocznych przykładów harcerskiej, wolontariackiej działalności. Ale dla mnie prawdziwymi wolontariuszami są drużynowi i przyboczni, którzy poświęcają czas na prowadzenie drużyn harcerskich i gromad zuchowych. Wkładają w to mnóstwo pracy, serca i energii. Wszyscy instruktorzy harcerscy pełniąc służbę są wolontariuszami, choć rzadko myślimy o tym w taki sposób. Bo przyrzekaliśmy: „Całym życiem … nieść chętną pomoc bliźnim”.

W naszym cyklu kolejna wolontariuszka o złotym sercu. Matylda Dębowska.
,,Wolontariat. To takie proste słowo, które stało się nieodłączną częścią mojego życia. Tak, mogę śmiało powiedzieć, że moje życie opiera się na wolontariacie. Nic nie daje mi takiej satysfakcji i radości, jak pomaganie innym, w różny sposób.
Wolontariat to nie tylko charytatywna opieka nad chorymi w szpitalu. Wolontariat to poznawanie historii wielu ludzi, nauka cierpliwości i tolerancji, nauka siebie…
Lubiłam angażować się w akcje społeczne, odkąd pamiętam. Zaczynałam standardowo w Szkolnym Kole Caritas, potem wolontariat w naszym zduńskowolskim DPSie (och! jak miło wspominam ten okres), próbowałam w szpitalu na oddziale dziecięcym, a aktualnie jestem drużynową Drużyny Harcerskiej Horyzont w naszym hufcu. Jednak harcerstwa absolutnie nie nazwę wolontariatem, to jest moje źródło szczęścia, więcej niż życie. Tak naprawdę harcerstwo daje mi możliwość wolontariatu na wielu płaszczyznach, ale o tym mogłabym pisać książki. Od dwóch lat pomagam również w organizacji finału WOŚP w naszym mieście.
Od razu nie zwalczymy całego zła tego świata, ale codziennie możemy go ulepszać małymi kroczkami. Życzę każdemu, by odnalazł swoją motywację do codziennego wstawania z łóżka, a uczucie bycia potrzebnym jest najlepszym powodem!
Korzystając z okazji chcę podziękować wszystkim cudownym osobom, które poznałam podczas tej drogi, to Wy napędzacie mnie do działania!”

Dziś wśród naszych wolontariuszy Anna Piestrzyńska.

,,Początek mojej przygody z wolontariatem zaczyna się tak, jak wiele innych – po prostu w 2012 roku dołączyłam do harcerstwa, a jego nieodłącznym elementem jest służba, pomoc innym. Od 2018 roku mam przyjemność prowadzić 14 Drużynę Wędrowniczą „Monoceros”, która zrzesza dziewczyny w wieku 16-21 lat. Ważnym dla mnie jest to, że harcerskie wychowanie nie skupia się tylko na najmłodszych, ale także na tych trochę starszych, dlatego chcę im przekazać harcerskie wartości i nauczyć tego, czego mnie nauczono. Nie jest to dla mnie tylko obowiązek, ale i wielka przygoda, jakich ma się w harcerstwie wiele.
Staram się także, jak mogę, pomagać w sztabie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w hufcu, gdzie już podczas czterech finałów byłam odpowiedzialna za wydawanie puszek i identyfikatorów, a dwa razy zajmowałam się rejestracją wolontariuszy. Miło widzieć, ile osób jest chętnych by pomagać!

Najpiękniejsze w moim wolontariacie jest to, że dzięki prowadzeniu drużyny czy rejestrowaniu wolontariuszy pomagam innym w czynieniu dobra i zrobienia pierwszego kroku ku wolontariackiej przygodzie. Kto wie, może wiele z nich stanie się kiedyś lokalnym superbohaterem, a może już jest”.

Przejdź do treści